niedziela, 28 kwietnia 2013

No to jest kolejny^^
Dziękuję za komentarze pod
ostatnim rozdziałem. Nie liczne,ale były.
Czy wy też jaracie się Why So Serious tak jak ja.?
Muszę przyznać,że wokal Taemin'a z każdym comeback'iem
jest jeszcze lepszy :D Tylko brakuje tam Jonghyun'a :(
Co do opowiadania to chciałam
napisać dłuższe,ale mi nie wyszło.
No i w tym tygodniu nie wiem jak
będą pojawiały się rozdziały,bo zaczynam zabiegi
i nie wiem czy wyrobię :D
Także czekajcie na następne rozdziały.
___________________________________________________


Rozdział 20

Gdy się obudził okazało się,że był w domu Kibum'a. Nie wiedział jakim cudem,bo poprzedniego dnia był w szpitalu u swojej mamy.
Cieszył się,że wszystko wraca do normy,ale też bardziej opiekował się rodzicielką.
Otworzył szerzej oczy,pomacał ręką miejsce obok niego i poczuł czyjeś ciało.
Obrócił głowę i ujrzał Kibum'a. Podziwiał jego piękno.
Key się obudził.
-Już nie śpisz.?-spytał przecierając oczy
-Właśnie się obudziłem.-skłamał
Nie chciał przyznać,że przez pół godziny wpatrywał się w niego jak w obrazek,który był czymś niezwykłym w porównaniu z innymi obrazami.
-Pójdę się pierwszy wykąpać.-powiedział Key,wstał z łóżka i zwrócił się w stronę łazienki
Jonghyun leżał na łóżku dopóki nie zauważył,że drzwi od łazienki są trochę uchylone.
Nie wiedział dlaczego,ale miał ochotę tam zajrzeć.
Podszedł do drzwi i uchylił je trochę bardziej.
Patrzył na miłość swojego życia,wiedząc,że podejście i przytulenie się jest niczym owoc zakazany..Znał to uczucie bardzo dobrze.Drżące wargi,miękkie kolana i serce kołaczące niczym wirująca pralka.
Szybko wrócił na łóżko.

***

Gdy tylko się obudził przetarł oczy.Tego dnia postanowił pójść do szkoły.Udawanie choroby udało mu się.Minęło kilka dni,więc mógł wrócić na zajęcia.Wziął szybki prysznic,zjadł śniadanie i ruszył na autobus.
Gdy dojechał na miejsce czwórka przyjaciół czekała na niego tam gdzie zwykle się umawiali.
-Heeeeey.!-krzyknął Minho i od razy rzucił się na szyję przyjacielowi
-Też się stęskniłem,ale Minho...
-Tak.?-spytał
-Dusisz mnie.-odpowiedział
-Przepraszam.-wymamrotał i oderwał się z uścisku
-Nie szkodzi.-uśmiechnął się-Fajnie was znów widzieć.
Po chwili gadania o tym jak długo się nie widzieli i jak bardzo się stęsknili za Lee zadzwonił dzwonek na lekcje i każdy udał się do swojej klasy.

***

Taemin siedział znudzony gadaniem nauczycielki od geometrii.Chciał jak najszybciej wyjść z klasy.Chciał jak najszybciej znaleźć się w swoim wygodnym łóżku.
Niestety musiał wytrzymać jeszcze kilka tych godzin w szkole.
Zadzwonił dzwonek na przerwę,a Tae nie zwracając uwagi na nauczycielkę spakował swoje rzeczy i czym prędzej wybiegł z klasy.
Na korytarzu czekali na niego już Onew i Choi.
-Widziałeś gdzieś Kibum'a albo Jonghyun'a.?-spytał Minho
-Nie,a co.? Nie ma ich w szkole.?-zapytał w odpowiedzi
-No właśnie chyba nie przyszli,a jakoś nie mogę się do nich dodzwonić.Jonghyun nic Ci nie mówił.?-dopytywał
-Nie,nic nie mówił..Nie rozmawiałem z nim.-odpowiedział
-Dziwne..-zamruczał pod nosem Jinki
-Bardzo.-dodał Lee 

***

Chłopcy zjedli śniadanie i postanowili pójść do szpitala odwiedzić mamę jJong'a.
Mama Kim'a przygotowała naleśniki na śniadanie co bardzo ucieszyło Key.
-Jedz wolniej,bo dostaniesz niestrawności.-zwróciła uwagę synowi,gdy zobaczyła jak ten szybko pochłania to co ma na talerzu-Śpieszy Ci się.?
-Nie,ale chcieliśmy z jJong'iem pojechać do szpitala do jego mamy.-odpowiedział
-Oh,może was podwiozę,co.?-zaproponowała
-Mogłaby pani.?-odezwał się Dino
-Jasne,że tak.Do pracy mam po drodze,więc nie ma żadnego problemu.
-Świetnie.-zareagował Kim Kibum

***

Onew,Minho i Taemin siedzieli w szkolnej stołówce i jedli lunch.Ich rozmowa dotyczyła Key i Jonghyun'a. Chcieli do nich zadzwonić,ale żaden z tej dwójki nie odbierał komórki.
-Może potrzebują czasu dla siebie.? Wiecie łóżko i te sprawy...-zauważył Minho
-Nie..Jonghyun po tym co przeszedł nie zrobiłby tego tak szybko.-odpowiedział z przekonaniem Minnie
-Co przeszedł.?-zapytał zdziwiony Jinki
-No właśnie co.?-dodał Choi
-Kiedyś na pewno wam powie.-przekonał ich Lee Taemin
Nastała cisza,a zaraz po niej dzwonek na zajęcia.
Tae westchnął.
Minho złapał go za rękę i razem z Onew odprowadzili go pod klasę.Chłopak powiedział im,że nie chce mu się siedzieć w szkole,więc woleli się upewnić,że nie ucieknie z lekcji co byłoby bardzo możliwe.

***

-Zrobiliśmy dokładne badania i wychodzi na to,że wszystko jest już dobrze.Może pan załatwiać papiery związane z wypisaniem Twojej matki ze szpitala.-powiedział lekarz uzupełniając kartę pacjenta
-Naprawdę już wszystko w porządku.?-spytał Jonghyun
-Tak.Wygląda na to,że ma silny organizm i wszystko będzie dobrze,ale mimo to przez jakiś czas co miesiąc będzie musiała przychodzić na wizyty kontrolne.
-Dobrze,dziękuję.-ukłonił się i posłał uśmiech lekarzowi
Tak jak polecił medyk chłopak razem z Key poszedł załatwiać sprawy związane z wypisaniem jego rodzicielki.Zajęło mu to zaledwie piętnaście minut,bo musiał tylko wypełnić jakieś papiery.
Załatwił to co miał załatwić i przygotował swoją mamę do opuszczenia szpitala.
Kibum we wszystkim mu pomagał.Nie spuszczał z jego mamy oka dlatego był mu bardzo wdzięczny jak i za to,że zaproponował mu chwilowe nocowanie u niego w domu.
Z każdym kolejny dniem kochał go coraz bardziej i miał nadzieję,że będzie tak już zawsze.Że Key nigdy go nie zostawi i będzie zawsze przy jego boku.
Kiedyś mógł sobie tylko pomarzyć o takim chłopaku,a teraz był on u jego boku kiedy tylko go potrzebował.



Key pojechał razem z Dino.Do domu dotarli po pół godzinie.
Jonghyun kazał swojej mamie pójść do sypialni i odpoczywać mimo,że było z nią już wszystko w porządku.Dalej się o nią martwił,ale cieszył się,że tak szybko wróciła do zdrowia.
Razem z Kibum'em przygotowali dla niej przepyszny obiad.Obydwoje wiedzieli,że w szpitalu nie dają takich posiłków jakie można zjeść w domu.Jedzenie tam było zwyczajne,a niektóre nawet bez smaku.
Po jakimś czasie chłopcy poszli do pokoju jJong'a.
-Powinniśmy...-zaczął Key,ale przerwał,gdy zaczął dzwonić jego telefon

-Tak.?-odebrał
-Gdzie jesteś.? Obiad już dawno na Ciebie czeka.-powiedziała kobieta.Musiała wcześniej skończyć pracę
-Przepraszam,że do Ciebie wcześniej nie zadzwoniłem,ale mama Jonghyun'a została wypisana ze szpitala i pomagałem mu,a teraz chcę trochę u niego posiedzieć.
-Wypisali ją.? To świetna wiadomość.Dobrze tym razem odpuszczę Ci ze względu na Jonghyun'a,ale następnym razem powiadom mnie wcześniej,żebym nie musiała się martwić.
-Dobrze,rozłączam się.-powiedział i rozłączył się

-Mama.?-spytał Jonghyun
-Tak.-odpowiedział-A więc myślę,że powinniśmy powiedzieć jutro chłopakom dlaczego nie zjawiliśmy się dzisiaj w szkole.-dokończył to co wcześniej zaczął
-Też tak sądzę.
Key zbliżył się do swojego chłopaka i przywarł swoimi wargami do jego.Pocałunek sprawił,że miał ochotę na więcej,więc włożył ręce pod koszulkę chłopaka i badał nimi klatę swojego przyjaciela.
Naparł na niego jeszcze bardziej.Pchnął go na łóżko i zaczął całować z większą namiętnością.
-Key..?-zaczął jJong
-Tak.?-spytał
-Przepraszam,ale nie jestem jeszcze w stanie tego z Tobą zrobić.-powiedział trochę niepewnie,bo nie chciał,żeby Kibum źle to odebrał-Nie zrozum mnie źle,ale po tym co przeszedłem pocałunki muszą Ci na razie wystarczyć.Jeszcze się przyzwyczajam do związku po tak długiej przerwie.
-Rozumiem.Powinienem nad sobą zapanować.Przepraszam.
-Nie przepraszaj,bo to nie Twoja wina.-przekonywał go
-Widać,że będę musiał jeszcze trochę poczekać.
-Przykro mi...-odpowiedział Dino
-Ale i tak Cię kocham.
-Ja Ciebie też.

piątek, 26 kwietnia 2013

Witam^^
Dodaję kolejny rozdział.
Przepraszam,że tak rzadko je dodaję,
ale brakuje mi czasu..
Coś mało się tu udzielacie.
Pod ostatnim rozdziałem zero
komentarzy,a potrzebuję ich,
bo muszę wiedzieć czy opowiadania 
wam się podobają czy też nie.
I nie wiem czy mam kontynuować pisanie :)

_______________________________________________________


Rozdział 19

-Jesteś.?-spytał Jonghyun,gdy Key wszedł do pokoju
-Mhm..Dawno się obudziłeś.?
-Nie.-odpowiedział
Skończył jeść..Na powitanie pocałował swojego chłopaka z taką namiętnością jakby nie widział go przez co najmniej miesiąc.
-A właśnie powiedziałem mamie o..nas.-powiedział Kibum
-Powiedziałeś?! Jak zareagowała.?
-Była spokojna i powiedziała,że to rozumie,ale ostrzegła mnie przed ojcem.Będę musiał mu...
-Będziemy musieli mu powiedzieć.-dokończył za niego Dino
Nie chciał,żeby chłopak wyręczał go nawet w tak ważnych sprawach.Miał przyjemność poznać tatę Key i wiedział,że nie jest on najlepszym tatą.Wynikało to też z opowiadań przyjaciela.
-Nie chcę,żebyś ze wszystkim sam sobie radził.Jesteśmy parą i razem musimy oznajmić to Twojemu tacie.
-Dziękuję.-uśmiechnął się
-Proszę bardzo.Przespałem połowę dnia.Chodźmy na spacer.-poprosił jak małe dziecko
-Okey.
...
-Mamo wychodzimy.-zakomunikował Kibum
-Gdzie idziecie.?-spytała kobieta
-Na spacer.-odpowiedział
-Tylko nie wróćcie zbyt późno.
-Okey.

***

Onew już nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Zaraz zanudzę się na  śmierć.Postanowił napisać do Minho. Niestety nie wpadł na pomysł o czym mógłby mu napisać,więc zaraz odłożył telefon z powrotem na biurko.
Zakrył sobie głowę poduszką.Do pokoju weszła mama Onew.
-Musisz iść do szkoły w końcu.-powiedziała siadając obok niego na łóżku
-Wiem,ale..
-Żadnego ale.Jutro idziesz na zajęcia-nie pozwoliła mu dokończyć
Jako mama bała się o swojego syna.Nie chciała,żeby opuszczał lekcje.Jednocześnie wiedziała co czuł i nie chciała go zmuszać do konwersacji z chłopakami,bo wiedziała w jakiej jest sytuacji.
-Dobrze..-powiedział i odwrócił się do niej plecami

***

Do domu wrócił ojciec Minho,więc ten szybko wybiegł ze swojego pokoju,by się z nim przywitać.
-Cześć tato.-powiedział
-Tak,cześć.-odpowiedział i opadł na fotel w salonie
Chłopak usiadł na sofie.Chciał porozmawiać na temat treningów piłki nożnej.
-Tato..-zaczął
-A właśnie w każdą sobotę masz przychodzić na treningi piłki.-odezwał się pan Choi
Do salonu przyszła matka Minho.
-Ale tato..Już mówiłem,że nie chcę grać.Chcę śpiewać,występować na scenie.To jest to co kocham...-odpowiedział
-Minho.!! Będziesz grał w nogę i zostaniesz trenerem tak jak Twój tata.
-Kochanie..-starała się go uspokoić mama Choi
-Nie wtrącaj się. A Ty zrobisz to co Ci każę.
Minho podniósł się z sofy,zabrał kurtkę i trzaskając drzwiami opuścił dom.
Było już późno,więc nie chciał niepokoić żadnych ze swoich przyjaciół,a szczególnie Onew. Jinki wiedział jaki jest jego tata i zawsze stawał w jego obronie,ale nie chciał go już mieszać w sprawy pomiędzy nim a jego ojcem.
Do Taemin'a też nie chciał zadzwonić.Nie chciał go martwić.


***

Chłopcy spacerowali w świetle latarni.Nie było zbyt wielu ludzi wieczorem.
Jonghyun splótł swoje ręce z dłońmi Kibum'a.
Nagle Key dostrzegł w ciemnościach Minho.
-To Minho.?-wolał się upewnić
-Chyba tak.Chodźmy sprawdzić co on tu robi.-odpowiedział ciągnąc chłopaka za rękę
-Hey..Co tu robisz.?-zapytał jJong
-Nic takiego.Wyszedłem na spacer.-odpowiedział
-Stało się coś.Mów o co chodzi.-powiedział Kibum siadając obok niego na ławce
-Co się miało stać.? Nic się nie stało.-zaprzeczył
-Przecież widzę.Pokłóciliście się z Taemin'em.?-dopytywał
-Nie.
-Onew.?
-Nie..
-To co się stało.?! Jesteśmy przyjaciółmi,tak.? Skoro jesteśmy to mówimy sobie o wszystkim,prawda.? Chciałbym Ci pomóc,bo widzę,że coś się stało,ale nie mogę nic zrobić,bo nie wiem co się stało.-wybuchł
-Key..-chciał go uspokoić Jonghyun
-Powiem wam..Chodzi o mojego ojca.On chce,żebym zaczął trenować piłkę nożną,a potem,żebym został piłkarzem albo tak jak on trenerem.Ja wcale tego nie chcę.To co chcę robić to śpiewać,stać na scenie.-powiedział
-Powiedziałeś mu to.? Musisz mu powiedzieć co odczuwasz stojąc na scenie,że to jest to co kochasz robić.-odezwał się jJong
-Mówiłem mu,ale to nic nie dało.On tego nie rozumie.Nie chce słyszeć,że sprzeciwiam się jego woli.Ja na prawdę nie chcę tak żyć.
Chłopcy przeprowadzili,można powiedzieć,że dość poważną rozmowę.
Zrobiło się późno,więc chłopcy musieli wracać do domu.
-Ty też już wracaj,bo rodzice pewnie będą się martwić o Ciebie.Nie pozwól,żeby Twoja mama się martwiła.-powiedział Kim Jonghyun
-Dziękuję wam za wszystko.-odpowiedział i podniósł się z ławki
Pożegnali się i poszli w swoje strony.

***

Gdy dotarli do domu mama Key już spała,więc zachowywali się bardzo cicho,żeby jej nie obudzić.
Szybko wzięli prysznic.Pierwszy poszedł Jonghyun.
Po kilkunastu minutach obydwoje leżeli w łóżku Key.Jonghyun nie poszedł do domu po ubrania,więc Kibum pożyczył mu swoją pidżamę.
jJong leżał odsunięty od chłopaka mimo,że bardzo chciał się do niego przytulić.
-Idziemy jutro do szkoły.?-zapytał Key
-Ty idź,ja chcę iść jutro do szpitala zobaczyć co z mamą.-odpowiedział
-Pójdę z Tobą.
-Nie musisz.
-Ale chcę.Chcę Ci pomagać jak najwięcej.-powiedział
-Dziękuję.-odpowiedział i zbliżył się do chłopaka
Ten przysunął go jeszcze bliżej do siebie i wpił swoje usta w jego.

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 18

-Cooo???Proszę nie...
Jonghyun nie chciał dopuścić do siebie myśli,że jego mama może mieć problemy z sercem.
Key nie wiedział jak ma pomóc swojemu chłopakowi.Nigdy nie znalazł się w takiej sytuacji,ale postanowił,że we wszystkim będzie go wspierał..Przytulił go mocno do siebie.
-Nie płacz już.Wszystko będzie dobrze,zobaczysz.-starał się go pocieszyć
Jonghyun otarł łzy z oczu.
-Powinieneś przywieść parę rzeczy z domu.-poradził mu
-Masz rację.
-Pojadę z Tobą.
-To chodźmy.-odpowiedział i ruszyli do wyjścia
Chłopcy nie chcieli tracić czasu na autobus,więc pojechali taksówką.Kiedy dotarli do domu szybko spakowali rzeczy mamy jJong'a i wrócili do szpitala.
Kobieta dalej spała,więc zostawili rzeczy w jej pokoju.Key zaproponował chłopakowi pójście do jego domu.Nie chciał,żeby wracał do siebie i siedział tam sam.
Mama Kibum'a była zaniepokojona tym,że jej syn wrócił tak późno do domu.
-Co się stało?! Dlaczego byliście w szpitalu?!-spytała,gdy tylko chłopcy weszli do salonu
-Mówiłem Ci mama Jonghyun'a miała wypadek.
Dino posmutniał.
-Ale co się dokładnie stało.?-dopytywała
-Dokładnie nie wiemy.Z tego co powiedział lekarz ma coś z sercem.-powiedział Kim Kibum
-Musi Ci być ciężko.-zwróciła się do chłopaka
-Trochę.
Chwilę później kobieta poszła do kuchni przygotować coś do picia i przegryzienia. Kibum wpadł na pomysł,więc poszedł zaraz za swoją mamą,a Jonghyun czekał na niego w salonie.
-O co chodzi.?-spytała
-Wpadłem na pomysł,że Jonghyun mógłby z nami pomieszkać dopóki jego mama nie wyjdzie ze szpitala,bo samemu w dużym domu mogłoby mu się nudzić i nie sądzę,że wytrzymałby tam bez swojej mamy.Nie wiem czy w ogóle byłby w stanie przygotować sobie sam jakiś posiłek.-odpowiedział
Jego mamie spodobał się ten pomysł.Ucieszyła się,że jej syn tak bardzo opiekuje się swoim przyjacielem.
-Widzę,że bardzo go polubiłeś i się o niego troszczysz.-zauważyła
-Tak to prawda.
-Wiesz pomysł mi się podoba,a proponowałeś mu go.?
-Nie.Wolałem to najpierw z Tobą omówić.-odpowiedział
-Więc chodźmy mu powiedzieć.-powiedziała zabierając tacę z przekąskami i napojami


***

Minho i Taemin wybrali się na spacer.Key i Jonghyun nie powiadomili ich o wypadku mamy Dina,więc nie mieli powodów do żadnych zmartwień.No chyba,że chodziło o Onew.Nie mieli od niego żadnych wiadomości,a prosił,żeby go nie odwiedzali,bo może ich zarazić.
Wybrali się na małe zakupy,bo zbliżały się urodziny taty Minho i chciał mu coś kupić.
-Gdzie idziemy najpierw.?-spytał Tae
-Chodźmy do centrum handlowego.Mój tata ostatnio zepsuł swój zegarek,więc może kupię mu lepszy od tamtego.-odpowiedział
-Dobry pomysł,chodźmy.
Kiedy już znaleźli się w środku Minho zobaczył zegarek,który na pewno spodobałby się jego tacie.
-Mogę zobaczyć ten.?-zwrócił się do sprzedawczyni
-Oczywiście..
Kobieta podała mu przedmiot..Stwierdził,że tacie spodoba się prezent,więc go kupił.
Gdy wyszli ze sklepu poszli na sushi,bo Lee zgłodniał.

***

Onew już naprawdę nie wiedział co ma ze sobą zrobić.Źle się czuł okłamując przyjaciół,ale chciał się przekonać.Musiał.
Co jeżeli kochał Taemin'a,a on jest razem z Minho.? Nie chciał przerywać ich przyjaźni z powodu miłości.
Chciał zapomnieć,ale nie mógł dalej ich unikać,bo w końcu są przyjaciółmi.
Wyciągnął telefon z kieszeni spodni.Wystukał numer Minho i już chciał zadzwonić.
Nie zadzwonił,bo pomyślał,że Choi byłby zdziwiony,że Onew podczas choroby chce się z nim spotkać.

***

Key i Jonghyun siedzieli w pokoju na piętrze.
-Ja naprawdę nie chcę być dla was ciężarem.-powiedział Dino
-Aish.! Kto powiedział,że jesteś ciężarem.? To my to zaproponowaliśmy,więc czemu mielibyśmy Cię uważać za ciężar.?
-Key...
Nie dokończył.Usta chłopaków złączyły się w namiętnym pocałunku.Key złapał głowę chłopaka obiema rękami,bo nie chciał,żeby przyjaciel wyrwał się z jego pocałunku.
-A co jeśli Twoja mama nas przyłapie.?-spytał po chwili jJong
-Myślałem nad tym i zdecydowałem,że powiem jej jaką mam orientację.-odpowiedział
-Nie boisz się,że może Cię nie zaakceptować.?
-Nie ważne czy to zaakceptuje czy nie.Dla mnie liczysz się tylko ty,zrozumiałeś.?-spytał i mocno przyciągnął go do siebie
-R..rozumiem,ale Kibum dusisz mnie.-powiedział
-O przepraszam.
Uśmiechnęli się do siebie.
Po jakimś czasie Jonghyun zasnął z opartą głową o ramię Key.
-Musiałeś być zmęczony.-szepnął do siebie Kim i położył swojego chłopaka na poduszce
Zszedł do salonu pomóc mamie w przygotowywaniu obiadu.
Jego rodzicielka przygotowywała ryż z warzywami.
-Gdzie Jonghyun.?-spytał
-Musiał być wykończony tym wszystkim i zasnął.-odpowiedział
-Musi mu być ciężko.-stwierdziła
-Tak,to prawda.Nie dawno zmarł jego ojciec,a teraz jego mama wylądowała w szpitalu.
-Jego tata zmarł.?
-Tak..-odpowiedział ze smutkiem
Po jakimś czasie przy pomocy Key obiad był gotowy. Kibum zaniósł posiłek do jJong'a,żeby jak się obudzi mógł sobie zjeść,a on zjadł razem z mamą.
-Mamo muszę z Tobą o czymś porozmawiać.-zaczął
-Co to takiego.?
-Chodzi o mnie i Jonghyun'a.
Kobieta nie wiedziała do czego jej syn zmierza.Kazała mu przejść do rzeczy.
-Ja i On spotykamy się.-powiedział
-Tak wiem.Codziennie gdzieś razem wychodzicie.
-Nie o takie spotykanie mi chodzi..Jestem..gejem.-powiedział
Bał się reakcji swojej matki.Znał ją,ale nie wiedział czy może na nią liczyć w takiej sprawie.
-Co.? Powtórz.-poprosiła
-Jestem gejem.
-Jonghyun też,prawda.?
-Tak,ale proszę nie ważne co powiesz ja i tak go nie zostawię,bo go kocham.A zwłaszcza teraz,gdy jego mama wylądowała w szpitalu.Proszę zrozum mnie.
-Rozumiem i wiesz,że chcę dla Ciebie jak najlepiej,ale co z tatą.? Powiedziałeś mu.? Zamierzasz mu powiedzieć.?-dopytywała
-On jeszcze nic nie wie,ale będę musiał mu powiedzieć.
-Wiesz jaki jest ojciec.On Ci tak łatwo tego nie odpuści.
-Wiem,ale tu chodzi o mnie i jJong'a.Kochamy się i nie pozwolę,żeby ktoś nas rozdzielił nawet tato.
-Cieszę się,że tak Ci na nim zależy.Jeżeli chcesz mogę Ci pomóc porozmawiać z ojcem,ale nie obiecuję,że coś to da.-powiedziała
-Naprawdę.?
-Tak.
-Dziękuję,kocham Cię.-zareagował
-Ja też Cię kocham,ale idź sprawdź czy Jonghyun się już obudził i przypilnuj,żeby zjadł swoją porcję.
-Okey.
Pobiegł po schodach do swojego pokoju.Okazało się,że Dino był w trakcie konsumowania posiłku...

Tak wiem krótki,ale musicie przeżyć :D Ostatnio nic nie dodaję za co was przepraszam ^^
Mam nadzieję,że was się spodobał.
~Keyowa

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 17




          Key nie musiał długo czekać na ruch Jonghyun'a. Kim nie sprzeciwiał się posunięciom Kibum'a, nawet wręcz przeciwnie. jJong szybkimi ruchami pozbawił chłopaka t-shirt'u. Ich namiętność z każdą chwilą wzrastała. Key błądził rękoma po umięśnionym ciele swojego kochanka. Powoli zaczął dobierać się do jego spodni. Kim  w ogóle się temu nie sprzeciwił. Niestety w tym samym momencie usłyszeli jak drzwi do domu się otwierają. Pani Kim. Wróciła wcześniej do domu. Chłopacy jak tylko to usłyszeli  zaczęli się szybko ubierać. "Co jeżeli nas tak zobaczy?" - pomyśleli. Owszem mama Jonghyun'a wiedziała, że jej syn spotyka się z Kibum'em, ale nigdy nie chcieliby, by zobaczyła ich w takiej sytuacji. 
-Jong jesteś w domu?- zawołała jego mama. 
        Słychać było jak wchodzi schodami na górę. Para usiadła od razu przy biurku i jak gdyby nigdy nic zaczęli odrabiać zadania domowe.
-Nie wiedziałam, że masz gościa.
-Dzień dobry. - przywitał się lekko zmieszany chłopak.
-Cześć mamo. Odrabiamy lekcje. Zaraz do Ciebie zejdziemy. 
-Dobrze. Idę w takim razie przygotować coś do jedzenia.
-Dziękujemy.
        Gdy tylko mama jJong'a wyszła z pokoju, dwójka lekko westchnęła. Kim długo nie przejmował się tym, że jego mama jest w domu i od razu pociągnął Key za sobą na łóżko. Niestety jak na razie musiały im wystarczyć pocałunki. Bali się żeby mama nic nie usłyszała. Para musiała się sobą nacieszyć. Ostatnie wydarzenia dały im do tego powody. Sytuacja w domu Kibuma, oraz reakcja chłopaków na wiadomość, że są razem. Nie mieli wiele czasu, więc wykorzystali ten czas jak najlepiej. 
***
        Minho i Taemin udali się na krótki spacer po parku. W szkole jest niewiele okazji by można ze sobą porozmawiać, więc postanowili gdzieś pójść.
 -Myślisz, że Key i Jonghyun długo już są ze sobą?- zapytał Lee. 
-Szczerze. Myślę, że tak. Mam przeczucie, że poprostu bali się nam powiedzieć. Wiesz jak mógł zareagować Onew gdyby się o tym dowiedział zaraz po tym jak zaczęliśmy się przyjaźnić. 
-No tak, ale jednak nie musieli nas tak długo oszukiwać. Nie mam im tego za złe, ale moglibyśmy się dłużej nacieszyć ich szczęściem. 
-Masz rację. Ważne że nic złego między nimi się nie dzieje. Oby wszystko było dobrze. Myślę, że oni naprawdę powinni być ze sobą. Nie raz w szkole było widać, że coś między nimi jest, ale nie sądziłem, że aż tak. Życzę im jak najlepiej. 
-Teraz jak tak myślę to oni muszą się naprawdę kochać. Przecież Key na początku był taki okropny w stosunku do naszego jJong'a. 
-Tak. Ale jak to się mówi miłość wszystko wybacza. - po tych słowach Minho przytulił się mocno do swojego chłopaka. - To gdzie idziemy?
- A może zostańmy tutaj?
-Jak chcesz. 
          Siedzieli na ławce dłużej niż dwie godziny. Rozmawiali na wszystkie możliwe tematy. Zresztą wreszcie mieli chwilę tylko i wyłącznie dla siebie. Choi był świadomy, że  zaraz może otrzymać telefon od taty, by wracał do domu, ale jak na razie wogóle się tym nie przejmował. 

     ***
          Key i Kim poszli do kuchni tak jak obiecali. Gdy weszli do pomieszczenia zobaczyli jak na podłodze leży mama Kim'a. W ogromnym szoku na początku nie wiedzieli co robić.
-Mamo!!!- krzyczał płacząc Kim. - Otwórz oczy!!!
-Dzień dobry.!! Tutaj Kim Kibum chciałem zgłosić zasłabnięcie starszej kobiety. Słabo oddycha. Ulica Sejong-daero 22-gil 26. Przyjedźcie szybko! - zadzwonił na pogotowie chłopak JJong'a.
        Chłopcy byli przestraszeni. Oboje płakali. Nie wiedzieli co robić. Kim próbował jakoś ocucić swoją mamę, ale co by nie robił nie udawało mu się. Nie zwracał w tym momencie uwagi na swojego chłopaka. Nie umiał na niego teraz spojrzeć. Na pierwszym miejscy była jego ukochana mama. Mama, która leżała nieprzytomna na podłodze. 
         Tego już było za wiele. Wydarzenia z Key, a teraz jego mama. Jonghyunpoprostu nie wytrzymał. Opadł na zimną posadzkę i rzewnie płakał.
- Co jeszcze musi się stać? Wszystko jest przeciw mnie. 
-Nie mów tak to nie prawda. Wszystko będzie dobrze zobaczysz. 
-Jakbym się tak nie zajmował sobą to teraz by było wszystko dobrze. Nic by się nie stało, ale ja oczywiście musiałem robić tak, żebym to ja był szczęśliwy. 
-To nie twoja wina.!!! Nie mów tak. To mogło się przydarzyć każdemu. To nie twoja wina, rozumiesz? - pocieszał swojego chłopaka Kibum. Mocno go przytulił i razem siedzieli i czekali na pogotowie. 
       Nagle usłyszeli sygnał karetki. Pobiegli szybko by otworzyć drzwi i pokazać funkcjonariuszom pogotowia gdzie leży jego mama. Emocje tylko się podniosły. Lekarze zabrali na noszę panią Kim i zawieźli do szpitala. Kim pojechał razem z nimi. Niestety ze względu na to, że Key nie był rodziną do jJong'a to musiał jechać autobusem, ponieważ funkcjonariusze nie chcieli go zabrać. Wsiadł do pierwszego autobusy, który kierował się w stronę szpitala. 
      Gdy tylko się tam znalazł pobiegł do pokoju, w którym  leżała mama Kim'a. Zobaczył chłopaka siedzącego na łóżkiem i płaczącego. Nie mógł tego wytrzymać i sam się rozpłakał. Łzy chłopaka były dla nie go czymś strasznym. Czuł jakby ktoś mu wbijał szpilki prosto w serce gdy tylko Jonghyun uronił chociaż jedną łzę. Był dla niego wszystkim i wszystko odczuwał sto razy mocniej. Nie chciał by Kim zobaczył jak płaczę, więc zanim wszedł na salę, wytarł oczy  i wysiąkał nos. 
-Key!!!
-Jonghyun. - Chłopak rzucił się mu na szyje. - Co z nią.?
- Nie wiadomo jak na razie zrobili badania i czekają na wyniki.
- A są chociaż jakieś przypuszczenia.
-Jak na razie nie . Mówią że to nic poważnego, ale ja mam jakieś dziwne przeczucia.
- Nie mów tak. Już mówiłem, że wszystko będzie dobrze. Zostanę z Tobą więc nie będziesz musiał siedzieć sam. Razem damy radę.
- Dziękuję kochanie.  Ale nie musisz tutaj siedzieć. 
-Nie muszę, ale chcę. Chodź pójdziemy coś zjeść i porozmawiamy. 
-Dobrze.
        Chłopacy zeszli do szpitalnej kawiarenki, zamówili kawę i trochę ryżu z mięsem. Usiedli do stolika. Jonghyun nadal nie potrafił powstrzymać swojego smutku. Naprawdę sądził, że wszystko zmówiło się przeciwko niemu. Jedynym pocieszeniem dla niego teraz był Key. Jego obecność sprawiała, że humor trochę mu się poprawiał, a na ułamki sekund z oczu przestawały płynąć łzy. W takich chwilach zastanawiał się, dlaczego Kibum chce z nim być. "Przecież jestem słaby. Chamski w stosunku do największego cudu w moim życiu. Nic tylko bym płakał. Nic przecież nie potrafię. Nie zasługuję na niego. Powinien znaleźć sobie kogoś lepszego. Ale z drugiej strony nie potrafiłbym go zostawić. Znaczy dla mnie zbyt wiele. Jestem taki głupi, taki egoistyczny. Chyba nie powinienem się tu przeprowadzać."- takie myśli go dręczyły gdy tylko zdarzyło się coś złego. Ostatnimi czasy nagromadziło się bardzo wiele nieprzyjemnych sytuacji, ale nigdy nie sądził, że ofiarą tych złych sytuacji padnie też jego mama. 
        Para wróciła do sali. Kibum został na chwilę w korytarzu by zadzwonić do swojej mamy.
-Cześć mamo. Jestem teraz w szpitalu i późno wrócę..... Nic mi się nie stało. Tylko mama Jonghyuna miała wypadek.... Chce z nim zostać..... Tak jadłem już..... Postaram się wrócić dzisiaj, ale nie bądź na mnie zła jeżeli zostanę trochę dłużej...... Później Ci wszystko wyjaśnię. Mam Ci coś do powiedzenia..... Pa zobaczymy się potem . Kocham Cię. 
***
            Onew siedział bezczynnie w domu. Czasami trochę żałował, że wpadł na tak idiotyczny pomysł by udawać chorobę. Przecież jak dowiedzą się o tym jego przyjaciele to mogę być źli, a tego by nie chciał. Po za tym kończyły mu się pomysły na to co mógłby robić całymi dniami sam w domu. Czytanie książek? Nie, przeczytał już chyba wszystkie możliwe. Śpiewanie? Samemu nie ma sensu. Tańczenie? No bez przesady. Gry komputerowe? W sumie ciekawe, ale nie bardzo się chce. Postanowił więc że wróci wcześniej do szkoły. Nie zwracał teraz uwagi na Taemina i Minho. Jeżeli miał się dowiedzieć co czuje to chyba bardziej możliwe to było w ich obecności. "Jutro pójdę to szkoły". Takie było jego postanowienie. Trzymał się go mocno. Powiedział sobie, ,że nie może zmienić zdania. Przecież nie może ich wiecznie unikać. Nawet jeżeli by chciał to i tak nie byłoby to możliwe. Nie ma nikogo na świecie komu udało by się chować przed kimś innym przez całe życie. No chyba, że miałby wyjechać ale to dla Lee w ogóle nie wchodziło pod uwagę. Bez przesady-pomyślał. Przecież aż tak źle to nie jest żebym musiał uciekać do innego miasta. 
***
         Taemin wrócił do domu. Niestety Minho nie mógł odprowadzić go do domu. Tak jak Lee przypuszczał zaraz gdy tylko będą mieć chwilę wytchnienia, do Choi zadzwoni jego tata, że musi szybko wracać do domu. Młody chłopak trochę współczuł swojemu hyung'owi. Nie mógł on robić nic na co nie miał by przyzwolenia taty. Jedyne co mu się udało to należenie do zespołu SHINee. Pomimo, że jego tata nie chciał się na to zgodzić to Minho udało mu się przeciwstawić. Taemin w pewnym sensie był z  niego dumny z tego powodu.  Cieszył się, że ma takiego chłopaka. Jeszcze nie był tego świadomy jak bardzo go kocha. Czuł pewne zagrożenie z zewnątrz. Był poprostu o niego zazdrosny. Zwłaszcza o Onew. Lee widział bowiem jak tam dwójka się idealnie dogaduje. Wiedział, że Choi go kocha, ale miał pewne obawy że Onew może mu go odebrać. Z jednej strony wydawało mu się to trochę śmieszne, ale z drugiej wręcz przeciwnie. 
***
         Jonghyun był już wykończony. Czekał na wyniki badań swojej mamy, ale jeszcze żaden lekarz nie przyszedł mu oświadczyć co się dzieje. Strasznie się bał. Nie miał już siły. Po pewnym czasie usnął na krześle. Key starał się przenieść go na sąsiednie łóżko. Niestety chłopak się obudził. 
-Śpij skarbie ja posiedzę przy Twojej mamie.
- Dziękuję. Kocham Cię.
       Kim posłuchał swojego chłopaka i ułożył się spać. Podczas snu męczyły go koszmary. Wiercił się i rzucał po łóżku. Key chciał by chłopak mógł się spokojnie wyspać więc gdy tylko ten zaczął coś mówić przez sen Kibum od razu obejmował go i starał uspokoić. Metoda Key zadziałała i do końca Jong spał już spokojnie. W pewnym momencie na salę wszedł lekarz razem z pielęgniarką.
- Ty jesteś Jonghyun?
- Nie  to ten chłopak. Ja jestem Kim Kibum. - odpowiedział Key. Był strasznie ciekawy wyników badań ale także on bał się że coś może być nie tak.
- Mamy wyniki, ale nie jestem pewien czy mogę Ci powiedzieć.. Nie jesteś z rodziny.
- Jestem chłopakiem Jong'a więc myślę że nic się nie stanie jeżeli mi pan teraz powie. Czy to coś poważnego?
- Niestety jak się okazało to tak. Tak przypuszczamy. Jego mama będzie musiała zostać dłużej w szpitalu. Problemy z sercem. Nie wiemy jeszcze dokładnie co to jest więc musimy przeprowadzić serię dodatkowych badań. Nie jesteśmy pewni, ale może okazać się, że tak groźnie wyglądająca sprawa może okazać się tylko zmyłką. Także proszę się jeszcze nie niepokoić.  Jeżeli mógłby pan przekazać informacje Jonghyun'owi to byłbym bardzo wdzięczny.
- Dobrze. Dziękuję bardzo.
        Key teraz zupełnie nie wiedział co ma zrobić. Po tym co usłyszał złapał się za głowę i zaczął płakać. Znowu płacz. "Czy nie może wydarzyć się coś dobrego?" .
-Jak ja mu o tym powiem. Przecież on się załamie, nie będzie chciał o niczym słyszeć. Może na razie to porostu przemilczę i poczekamy na następne badania. Teraz udam, że poprzednie badania wypadły nie do końca najlepiej . Maszyna pomyliła się i wskazała zupełnie coś innego. Nie!!!!!! Przecież nie mogę go okłamywać. Nie jego. Nie w takiej sytuacji. Muszę mu jakoś powiedzieć. Wiem, że nie będzie zadowolony, ale nie będę go okłamywał.
- Co mi musisz powiedzieć?- zapytał Jonhgyun. niestety los chciał że chłopak słyszał ostatnie wypowiedziane zdania, więc Kibum nie miał już innego wyjścia jak tylko powiedzieć chłopakowi prawdę.
-Chodzi o....- Kim podszedł do chłopaka i mocno go przytulił.
- Co się dzieje do cholery? Powiesz i wreszcie?
- Chodzi o Twoją mame.
- Co z nią?
-Niestety wyniki badań nie wyszły najlepiej. Twoja mama musi przejść dodatkowe badania. Możliwe  że ma problemy z sercem. Ale żeby być pewnym trzeba przeprowadzić jeszcze kilka niezbędnych badań.
-Cooo???? Proszę nie.....

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 16

         Key.? Co on tutaj robi??!!-pomyślał chłopak i skierował głowę w stronę biegnącego Key. Jonghyun ucieszył się na jego widok.Niestety jego radość niwelował strach.Bał się tylko stanąć oko w oko ze swoim chłopakiem po tym co mu powiedział. Nawet nie wstał tylko dalej siedział ze łzami w oczach. 
         Kibum podbiegł do chłopaka i objął go. Był strasznie szczęśliwy, że wreszcie go znalazł. W końcu nie wytrzymał i wybuch płaczem. Nie wypuszczał Kim'a z objęć. Tak się o niego bał a teraz miał go obok siebie. 
-Gdzie Ty byłeś?! Martwiłem się o Ciebie.Twoja mama też.Co Ty sobie myślałeś? O mału zawału nie dostałem przez ciebie-powiedział i pocałował go w policzek.
-Przepraszam...Ja.....-zdołał odpowiedzieć
Było mu tak zimno,że trudno mu było nawet cokolwiek powiedzieć. W dodatku nadal płynęły mu łzy, ale tym razem ze szczęścia, że Key jest przy nim. 
-Chodź odprowadzę Cię do domu,bo zamarzniesz tu na śmierć. I proszę nie płacz już bo nie mogę na to patrzeć, nie mogę znieść jak płaczesz przeze mnie. Proszę nie płacz!
-Dlaczego nie jesteś na mnie zły? Po tym co Ci powiedziałem?
-Bo...Cię Kocham ! 
        W tym momencie kochankowie rozpłynęli się w pocałunku. Nie potrzebne były już im słowa.
***
         Po powrocie do domu Jonghyun musiał się solidnie tłumaczyć. Jego mama była strasznie zdenerwowana. Chłopak nie powiedział gdzie idzie,a w dodatku strasznie późno wrócił. Kim nie powiedział mamie całej prawdy. Nie mógł jej powiedzieć co się wydarzyło, bo bał się, że przez pewien czas nie będzie mógł wychodzić z domu, a tego by nie chciał.
***
       JONGHYUN: Key. Dziękuję.

       Key przeczytał sms'a od chłopaka i strasznie się ucieszył pomimo, że wiadomość była strasznie krótka i nie było w niej tak naprawdę nic treściwego. Mimo tego na jego twarzy pojawił się uśmiech.

KEY: Za co dziękujesz? Za to, że Cię tak strasznie kocham i nie potrafiłbym Cię zostawić nawet gdybym usłyszał od Ciebie najgorsze słowa świata. Nie musisz dziękować. To właśnie ja dziękuję, że Cię mam. Naprawdę jesteś najlepszą rzeczą jaka mi się w życiu przytrafiła. 
JONGHYUN: Ja Cię kocham 1000 razy mocniej. I jeszcze raz przepraszam. Już nigdy więcej tak nie powiem. Już nigdy tak nie zrobię. Szkoda, że Cię tu teraz nie ma.
KEY: Kocham Cię, ale idź już spać. Napewno jesteś zmęczony. Zobaczymy się jutro. 
JONGHYUN: Dobranoc :*

      Kibum także postanowił położyć się spać. Wziął więc kąpiel i położył się do łóżka. Niestety jego głowa zajęta była myślami dotyczącymi tego co się działo dzisiaj. Pomimo tego, że tak bardzo zabolały go słowa jJong'a to nie mógł mu nie wybaczyć. Tego był pewien. Po kilkunastu minutach Kim  w końcu zasnął.
***
       Jonghyun  był strasznie szczęśliwy. Jego chłopak się na niego nie gniewał, a jeżeli tak było inaczej to w ogóle tego nie pokazywał. Serce Kim'a łomotało jak szalone. Po przeczytaniu wiadomości od Key wiedział, że będzie dobrze, ale nadal dręczyły go wyrzuty sumienia. Leżąc w łóżku zastanawiał się jakim cudem takie słowa w ogóle wypłynęły z jego ust. Tak zranić osobę którą tak kocha. Po za miłością do Kim'a Jonhyun nie znał mocniejszego uczucia. Już nie chciał znać. Fakt, że ma przy sobie taką osobę sprawiał, że był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. 
       Chłopak próbował zasnąć, lecz wydarzenia dzisiejszego dnia nie dawały mu spokoju. Ciągle miał niesmak po tym co się stało, pomimo tego, że Key mu przebaczył. Na razie to sam jJong nie umiał sobie wybaczyć. Czuł się fatalnie. Dręczące wyrzuty sumienia nie dały mu spać. Noc tą spędził siedząc na okiennym parapecie i myśląc nad wieloma rzeczami. Nawet na sekundę nie mógł zmrużyć oka. 
***
       Następnego dnia po nieprzespanej nocy Jonghyun czekał na chłopaków przed szkołą. Pierwszy przyszedł Key. Ze względu na to, że przez pewien czas chłopcy stali przed bramą sami, mieli czas na to by chwilę porozmawiać. Zgodnie postanowili, że dzisiaj powiedzą chłopakom, że są razem. Minęło już wiele czasu, więc przyjaciele nie powinni być zszokowani. Po kilku kolejnych minutach pod szkołą pojawili się Minho i Taemin.
-Hey. Co wy tak wczas? - zapytał Choi.
-Hey. A tak jakoś wyszło. - zaśmiał się Kibum.
-Onew nie będzie dzisiaj w szkole więc możemy już iść. Zadzwonił do mnie i mówił że jest chory więc do końca tygodnia go nie będzie w szkole. - oznajmił Lee i wskazał chłopakom szkołę.
       Gdy przyszedł czas na długą przerwę, cała czwórka poszła na stołówkę by coś zjeść. Przez kilka minut siedzieli w ciszy. Nagle odezwał się Key.
-Chłopaki musimy wam coś powiedzieć.
-Musimy?- zdziwił się Minho.
-Tak. Musimy.- powiedział Jonghyun.
-Ale o co chodzi? Wyglądacie jakby chodziło co najmniej o jakieś zabójstwo - zaśmiał się Lee.
-Dokładnie. - potwierdził Choi. 
- Musicie sobie żartować? - zdenerwował się po chwili Kim.
- Dobrze już jest ok. A więc o co chodzi?
- A więc...
-Jesteśmy razem.- powiedział Jonghyun.
-Cooo? Jak to jesteście razem? - zdziwili się Minho i Taemin 
-Jak to jak? Tak jak Ty  i Taemin.
       Przyjaciele byli bardzo zdziwieni, ale zarazem cieszyli się. Lee już od pewnego czasu przypuszczał, że ta dwójka jest ze sobą, ale nie chciał tego mówić. Wolał by przyjaciele sami się do tego przyznali. Teraz jego przypuszczenia okazały się słuszne. Minho cieszył się szczęściem tej dwójki. Życzył im  by układało się między nimi jak najlepiej.  
       Key i Jonhgyun nie musieli już udawać przed pozostałymi, że są tylko i wyłącznie przyjaciółmi. Nareszcie mogli w obecności innych trzymać się za ręce czy przytulać. Zrobiło im się lżej ponieważ nie musieli już okłamywać przyjaciół. Jedyną osobą, która o tym nie wiedziała był Jinki. Dowie się o tym gdy tylko wróci  do szkoły. 
***
      Onew siedział u siebie w domu i czytał jakąś książkę. Oczywiście informacje które podał przyjaciołom był fałszywy. Lee wcale nie był chory, chciał po prostu upewnić się w swoich uczuciach. Jak  do tej pory nie odczuwał żadnej tęsknoty do żadnego z chłopaków. Wydawało mu się, że to co czuł wcześniej było tylko złudzeniem. Jednak czytając książkę od czasu do  czasu myślał o Taemin'ie. Teraz nie wiedział już nic. Nie chciał tego i bał się że nie ma od tego ucieczki. Postanowił sobie, że jeżeli nie przestanie myśleć o Taeminie to jego pobyt w domu się przedłuży.
      Jinki obawiał się kolejnej rzeczy. W hierarchii wartości stała ona niżej niż ta wcześniejsza lecz była tak samo niepokojąca. Bał się bowiem, że jego przyjaciele wpadną na pomysł by odwiedzić go w domu. Wtedy całe kłamstwo wyszło by na jaw. Tak samo jak on tak i jego koledzy czuli by się wtedy fatalnie. Przecież nie można nikogo okłamywać. 
      Onew nie był świadomy tego co się dzieje w szkole. Nie wiedział nic o Key i Jonghyun'ie. Jest on osobą, która chyba najmniej zdziwiła by się na tę wiadomość. Od dłuższego czasu wyczuwał on, że coś między tymi dwoma musi być. Podobnie jak Taemin nie chciał o tym mówić.
***
      Po szkole Key i jJong poszli w swoją stronę a Minho i Taemin w swoją. Jonghyun zaprosił Kim'a do siebie. Wiedział że jego mamy na razie nie będzie więc będą mieli trochę czasu dla siebie. Nawet jeżeli jego mama wróci to ona wie o wszystkim  więc napewno nie będzie im przeszkadzać.  Kim chciał porozmawiać z chłopakiem o wczorajszym dniu. Nie bardzo chciał do tego wracać ale wiedział że Key może to jeszcze smucić więc postanowił mu wszystko dokładnie wyjaśnić i przeprosić po raz kolejny. 
      Po dojściu do domu chłopacy od razu poszli do pokoju Jonghyun'a . Usiedli na łóżku. jJong miał już coś mówić ale w tym samym momencie poczuł jak do jego ust przykleiły się usta Kibum'a. Po długim  pocałunku przyszła chwila by nabarać powietrza. Kim naprawdę chciał coś powiedzieć, ale niestety jego chłopak mu na to nie pozwalał. Po raz kolejny ich usta się złączyły. Tym razem ręce Key zaczęły błądzić po ciele jJonga powoli zdejmując z niego koszulkę.....


piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 15

      Chłopcy poszli od razu do pokoju Key. Chcieli porozmawiać, ale ich plany pokrzyżowali oni sami. Jonghyun tak się stęsknił za Kim'em , że nawet nie pozwolił mu dojść do słowa zaczynając go całować. Po chwili znaleźli się na łóżku. Nie mogli się powstrzymać. Pomimo, że brakowało im oddechu nie mogli się od siebie oderwać. Tak bardzo się kochali. Minął nie cały dzień, a czuli się jakby nie widzieli się z przynajmniej rok. Dla obojgu było to dziwne uczucie, ale ich radość sięgała zenitu gdy tylko  mogli się do siebie zbliżyć. Po chwili usłyszeli:
-Kibum.!!-wołała mama Key. 
     Rodzice Kim'a wrócili z biura. Chłopcy szybko się ogarneli i siedli na kanapie jak gdyby nigdy nic.  
-Dzień dobry.-ukłonił się jJong gdy do pokoju weszła pani Kim. 
-Dzień dobry,nie wiedziałam,że masz gościa.-odpowiedziała kierując swój wzrok na zmieszanego Kibum'a. 
-Nie szkodzi..-odezwał się. 
-I tak już wychodziłem.-wtrącił się Dino
-Nie zwracaj uwagi na mnie. Nie musisz wychodzić, ja właśnie idę do siebie, więc zostań.
-Może innym razem..Na prawdę muszę już iść. 
       Mama Key już wyszła.  Chłopcy zostali sami. Kibum bardzo nie chciał by Jonghyun już wracał do domu. Tak bardzo mu brakowało z nim rozmowy. 
-Zostań jeszcze. Proszę. - po powiedzeniu  tego pocałował chłopaka. 
-Na prawdę muszę już iść. Mama może się niepokoić, nie powiedziałem jej gdzie idę. 
-Skoro naprawdę musisz iść. W takim razie może Cię odprowadzę?
-Mógłbyś?
-No jasne. Głupie pytanie. Przecież mieliśmy porozmawiać.
     Jonghyun usiadł na łóżku i czekał aż jego przyjaciel wybierze odpowiednie ubrania.Minęło dziesięć minut,a chłopak jeszcze nie zdecydował się co ma na siebie włożyć.  Dino go pośpieszał,ale nie przynosiło to żadnych skutków. W końcu zdenerwował  się i wyszedł.
-Yaaa! Gdzie idziesz?- wybiegł za nim Key.
-Mówiłem Ci, że muszę już iść a ty się ruszasz jak ślimak. Nie mogłem już dłużej czekać. Muszę iść.
-Dobrze. Dobrze, pójdę z Tobą.-odpowiedział
-Nie musisz. Pójdę sam. Idź. Przecież wygląd jest ważniejszy ode mnie! Zawsze tak było. Po co Ci ktoś taki jak ja? Skoro masz tonę ubrań. Idź otwórz swoją szafę, a mnie zostaw w spokoju. Nie chce na razie z Tobą rozmawiać.
-Jak możesz tak mówić? Przecież doskonale wiesz że to nie jest prawda. 
-No właśnie widziałem. Jakbym wiedział, że ciuchy są ważniejsze to bym Ci je kupił, a tak to musiałeś patrzeć na mnie.Czy Ty mnie w ogóle kochasz?! Przepraszam za swój egoizm.Do widzenia. 
-Jonghyun!!!
       Wołania Kim'a nic nie pomogły i jJong odszedł jak gdyby nigdy nic. Był na niego wściekły. Po części na siebie też, przecież nie musiał tak na niego krzyczeć. Zaczęły go dręczyć wyrzuty sumienia. Postanowił że jednak nie pójdzie do domu, lecz do parku. Siedział tam i myślał nad tym dlaczego tak zrobił. Nie musiał mu tak dużo mówić. Wie że jego słowa były zbyt ostre. Wyobrażał sobie jak musi się teraz czuć jego chłopak. On czuł się okropnie, więc co z Key?.....
***
       Onew nie wiedział dlaczego się tak czuje, gdy widzi Minho i Taemin'a razem. Czyżby coś czuł do jednego z nich? Minho? Taemin? Przecież to nie możliwe. Ze względu na bliskość tej dwójki i ich szczęście nie chciał czuć czegoś takiego. Przecież to przyjaciele. Jakby mógł zepsuć coś takiego. Dla niego było to do nie pomyślenia. Czuł się z jednej strony strasznie zmieszany, a z drugiej czuł jakieś dziwne ciepło. Postanowił, że przez kilka dni nie będzie się widywał z chłopakami pod pretekstem, że jest chory, a potem zobaczy czy mu przeszło, czy może nadal będzie odczuwał to powoli paraliżujące ciepło. Chciał sprawdzić w obecności, którego z chłopaków czuję się lepiej ( jeżeli faktycznie miałby któregoś z nich kochać), a by potem móc go na jakiś czas unikać i pozbyć się tego uczucia. 
***
    Minho leżał w łóżku i czytał jego ulubioną książkę.Książkę,którą czytał jak coś go smuciło.Jego ojciec jest przeciwny temu,żeby Choi śpiewał i tańczył.Chciał,żeby jego syn został sportowcem tak jak on,lecz Minho chciał robić to co on lubi i w czym czuje się najlepiej.
Jego tata nie rozumiał jak czuję się Minho stojąc na scenie.Mama chłopaka chciała,żeby spełniał swoje marzenia,ale nie chciała sprzeciwiać się woli swojego męża.
***
       Taemin siedział u siebie w pokoju. Odrabiając lekcje. W jego głowie ciągle siedziały dwie sprawy : Minho i ich dzisiejszy koncert. Był strasznie podekscytowany wygraną . Przecież myślał że to na pewno się nie wydarzy. 
       A druga rzecz Choi. Tak dobrze czuł się w jego obecności. Chyba coraz bardziej go kochał. Nie był tego pewny. Miał ochotę spotkać się z chłopakiem, ale niestety nie mógł. Wiedział bowiem, że tata Minho nie pozwoli mu dzisiaj wyjść z domu. Więc jedyną okazją jak na razie będzie szkoła. 

***
      Jonghyun  siedział w parku cały we łzach. Nie zauważył kiedy zrobiło się ciemno. Pomimo tego, że słońce zaszło, nie miał zamiaru wracać do domu. Musiał chwilę pomyśleć. Czuł się okropnie, naprawdę okropnie. Bolało go w środku. Nawet nie chciał myśleć o tym co robi teraz Key, przecież tak go zranił. I to tylko dlatego, że Key chciał dobrze wyglądać, a przecież nie zrobił nic złego. 
     Jego serce bolało jeszcze bardziej. Chciał napisać do Key ale nie bardzo miał odwagę. Bał się że chłopak go odrzuci po tym co mu powiedział, że nawet nie będzie chciał przeczytać wiadomości. Postanowił jednak to zrobić. 

JONGHYUN: Key. Przepraszam. Nie wiedziałem co wtedy mówię. Zachowałem się jak totalny kretyn. Przepraszam. Wiem pewnie nie chcesz ze mną rozmawiać. Nie musisz odpisywać. Ważne jest, żebyś to przeczytał. Kocham Cię, naprawdę nie chciałem tego powiedzieć.  Nie mam ochoty nawet na siebie patrzeć. '
KEY: Jonghyun.... 
JONGHYUN: Przepraszam. Jeżeli nie chcesz już ze mną być to powiedz. 

       Niestety na tą wiadomość Kim nie dostał już odpowiedzi. Nie ma słów, by opisać co wtedy czuł. Strasznie? Okropnie? Beznadziejnie? Nie. Żadne z tych słów nie wyrażało jego obecnego stanu. Co miał zrobić? Musiał nad tym pomyśleć. Nawet nie miał zamiaru wracać do domu. Siedział na ławce w parku wpatrując się w pustą przestrzeń. Łzy leciały mu z oczu jeszcze bardziej. Czasami brakowało tchu. Ręce trzęsły się. A większość ciała odmawiała posłuszeństwa. 
                                                    ***
       Key siedział na łóżku zupełnie tak jakby go tam nie było. Nawet nie płakał, ale pomimo tego w jego sercu płonął żar. Był wściekły i załamany. Nie mógł wyobrazić sobie jak miałby teraz poradzić sobie bez jJong'a . Przecież to jego świat. On, i nic po za nim. Ale słowa, które od niego usłyszał..... tak bardzo zakuły go w serce. Po przeczytanoiu wiadomości od Jonghyun'a jednego był pewien....nie zostawi chłopaka. Nie był w stanie mu już tego napisać. Po pewnych czasie z jego oczu wypłynęła fala łez. Bardziej niż na swojego kochanka, wściekły był na siebie, że nie potrafił w krótszym czasie się wybrać z domu. To nie była prawda, nigdy nie stawiał swojego wyglądu ponad Jonghyun'a . Dlatego tak bardzo go to bolało. 
                                                    ***
       Jonghyun po pewnym czasie wstał z ławki i poszedł przed siebie. Nie do końca wiedział gdzie idzie. Jego oczy nadal wypełnione były łzami, więc obraz przed nim tracił wyrazistość. Szedł przez dłuższy czas, aż zorientował się, że nie wie gdzie jest.  Teraz już chciał wracać do domu, ale nie pamiętał z której strony przyszedł, bo jego głowa była wypełniona tylko i wyłącznie Key. Przyzwyczajał się do myśli, przynajmniej próbował, że bardzo możliwe jest, że od tego momentu będzie sam, że Key już nie będzie chciał go widzieć. Nagle dostał wiadomość:

KEY: Jonghyun, gdzie Ty jesteś???!!! Twoja mama do mnie dzwoniła, że nie ma Cię w domu.! Co Ty wyprawiasz? Wracaj szybko do domu. Proszę Cię! 

                                                               ***
      Key po otrzymanym telefonie szybko wybiegł z domu by szukać chłopaka. Najpierw sprawdził pobliski park, ale tam go nie było.

JONGHYUN: Key, przepraszam. Nie mogę wrócić do domu, dopóki mi nie wybaczysz. Nie mogę tam iść ze świadomością, że Ciebie, że nas już nie ma. 
KEY: Jonghyun!!! Ty głupku!!!

        Key biegł ile sił w nogach. Szukał go już ponad godzinę. Pomimo tego, że jego nogi okropnie bolały, a płucą coraz trudniej było złapać oddech, nie przestawał biegać i szukać. Przeszukał już wszystko w najbliższej okolicy. Została tylko jedna uliczka, która prowadzi na polanę niedaleko stawu. Kibum miał nadzieję, że Jonghyun tam nie poszedł. Była to przecież jedna z najciemniejszych części miasta nocą, a co za tym idzie bardzo łatwo się tam zgubić.Nie było tam żadnych latarni oświetlających drogę, a po za tym było tyle małych zakątków, dróżek. Kim nie zważał na nic tylko pobiegł w tamtą stronę. Szukał, oglądał się na boki. Wołał. Aż w końcu go zobaczył. Siedział skulony nad brzegiem wody. Chyba płakał. Key nie był w stanie tego ocenić ponieważ stał w dużej od niego odległości. "Tu jesteś skarbie" pomyślał i pobiegł w stronę chłopaka.
- Jonghyun!!- wykrzyczał na cały głos. 

                                                                 


    

czwartek, 18 kwietnia 2013

Mam do was taką informację:
Chodzi o to,że nie wyrabiam
z pisaniem codziennie rozdziałów,
więc będą one się teraz pojawiały
rzadziej..Może tak co dwa dni^^
Mam nadzieję,że nie gniewacie się za to,
ale po prostu nie nadążam xD
~Keyowa


środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 14

           Chłopcy czekali na swoją kolej.Bardzo się stresowali,bo jeszcze nigdy nie brali udziału w takim konkursie. Pierwszy raz zawsze jest najgorszy. Wprawdzie to był ich drugi występ,ale stresowali się jeszcze bardziej.Wcześniej występowali przed szkołą i osobami,które doskonale znali,a teraz jest zupełnie inaczej. Mają śpiewać dla kogoś kogo widzą pierwszy raz w życiu w dodatku  przed kimś kto może ich totalnie wyśmiać. Jednak nic nie wywoływało u nich takiej tremy jak świadomość, że mają stanąć oko w oko z bezwzględną komisją, która nie patrzy na to jak wyglądasz, jak się prezentujesz. Nie, to się zupełnie nie liczy. Liczy się tylko jaki masz głos, jak dogadujesz się z członkami zespołu na scenie, czy jest synchronizacja w tańcu, czy przypadkiem nie zadrży Ci głos,a przede wszystkim liczyło się to czy w ogóle będziesz zdolny zaśpiewać, czy poradzisz sobie z tak ogromnym stresem. 
         Kiedy zbliżała się ich kolej Taemin złapał Minho za rękę. Był tak zdenerwowany, że nie wiedział co ma ze sobą począć. Z całej piątki to właśnie on najbardziej trząsł się ze strachu przed wyjściem na scenę. Pomimo tego, że już wcześniej tego doświadczył, to jeszcze nie śpiewał dla kogoś kto ma zadecydować czy ma talent czy jednak go nie ma. Potęgowało to jego stres. 
       Kibum albo był spokojny, albo potrafił genialnie to maskować. Zupełnie nie było po nim widać strachu. Maskował to. Robił to by przyjaciele patrząc na niego widzieli w nim spokój, zero stresu. Nie chciał by trema zepsuła im plany. 
       Opiekunka zespołu-pani Kim siedziała na widowni i trzymała kciuki za jej podopiecznych.Chciała,żeby wygrali,bo dysponowali wielkimi talentami.Wiedziała,że chłopcy się denerwowali, ale czuła, że nie zepsuje im to występu. Miała nawet przeczucie, że to właśnie oni wygrają. 
       Nagle usłyszeli:
-A teraz kolej na reprezentantów liceum w Seulu..Zespół nazywa się SHINee,a ich opiekunką jest panna Kim Yuna (nie wiedziałam jakie imię jej dać xD ). Zaprezentują nam japońską wersję piosenki "REPLAY". Zapraszamy.-powiedział gospodarz imprezy.
     Wzięli głębokie wdechy i wyszli na scenę. Starali się nie stresować, ale było to trudne do wykonania. 
-Nie denerwuj się.-szepnął Onew do Taemin'a klepiąc go po plecach. 
-Staram się.-odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach. 
      Zaprezentowali się jak najlepiej.Nie popełnili żadnego błędu.Wszyscy byli zachwyceni ich występem. Brawa było słychać i słychać. Nawet gdy już zeszli ze sceny ludzie nadal klaskali. Bardzo ich to cieszyło, jednak nie robili sobie nadziei ze względu na to, że po nich na scenę miało wejść jeszcze kilka innych zespołów, które mogą się okazać znacznie lepsze niż oni. 
      Wszystkie występy dobiegły końca. Jury zaczęło obrady. Każdy z członków komisji miał zapisać na kartce zespół który najbardziej im się podobał. Zajęło to kilka minut. Trzeba było jeszcze wybrać drugie i trzecie miejsce. 
      Członkowie SHINee przysiadli się do stolika swojej opiekunki. W wielkim napięciu czekali na ogłoszenie wyników.  Wszyscy byli strasznie ciekawi tego co za chwilę miało się wydarzyć. 
-Nie martwcie się. Wszystko będzie dobrze. Daliście z siebie wszystko i to się liczy.-powiedziała pani Kim by podnieść ich na duchu. 
-Dziękujemy.-odezwał się Onew. 
     Przyszła pora. Teraz się wszystko okaże. Kto  był najlepszy, a kto wręcz przeciwnie. 
-Miejsce trzecie zajmuje szkoła z Taegu. Wielkie brawa dla nich.
Napięcie na scenie wzrastało. Teraz pora na drugie miejsce: 
-Miejsce drugie należy do reprezentantów liceum w Pusan.
   Cała piątka z nerwów chwyciła się za ręce. To nadal nie oni. Powoli tracili nadzieję, że mają jakieś szanse na wygraną.  
-A teraz pora na ogłoszenie miejsca pierwszego......Pierwsze miejsce zajmują reprezentanci szkoły w Seulu.!!!!!!!!!
        Chłopcy nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli. To nie mogła być prawda. Zaczęli skakać ze szczęścia. Jeszcze nigdy nie byli tak podekscytowani. "Jak to się mogło stać? Jak to możliwe że to właśnie my wygraliśmy? " Takie myśli krążyły po głowach chłopaków. Zaczęli sobie nawzajem gratulować. Przytulenie. Podanie ręki. 
       Key ze szczęścia miał wielką ochotę pocałować swojego chłopaka. Jednak wiedział,że jak na razie nie może tego zrobić. W tym momencie musiało mu wystarczyć jedynie przytulenie i uścisk dłonie. 
       Onew jako przedstawiciel całego zespołu poszedł po statuetkę i kwiaty,  które wręczył mu dyrektor domu kultury w ich mieście. 
       Po krótkim świętowaniu wygranej wraz z innymi zespołami  na scenie członkowie dziejszego lśniącego SHINee wrócili do szkoły. 
-Gratuluję wygranej chłopcy.-powiedziała pani Kim z dużym uśmiechem na ustach. - Jestem z was naprawdę dumna. Dzięki waszej pracy osiągneliście swój cel. Oby tak dalej. Jesteścier naprawdę wspaniali. 
-Dziękujemy,ale to nie tylko nasza zasługa.To pani namówiła nas do stworzenia zespołu,za co jesteśmy wdzięczni.Nigdy bym nie pomyślał,że potrafię śpiewać.To wszystko dzięki pani.-powiedział Onew.
-Nie dziękuj..Gdyby nie wy to na pewno nie byłoby żadnej wygranej. - uśmiechnęła się nauczycielka. - Powinniście teraz wracać do domu odpoczywać.
         Chłopcy zgodnie ustalili,że puchar oddadzą w ręce opiekunki. Kobieta początkowo nie chciała przyjąć prezentu jednak po długich namowach chłopaków postanowiła że umieści go na honorowym miejscu w holu ich szkoły. 
         Każdy rozszedł się w swoją stronę tylko Onew poszedł odprowadzić Minho. Wszyscy  byli zmęczeni. Dlatego każdy z nich jak jeden zaraz po powrocie do domu wykąpali się i poszli odpoczywać. 
                                                            ***
         Jonghyun leżał na swoim łóżku. Jeszcze nie ochłonął z dzisiejszych uczuć, emocji. Żałował, że spędził dziś z Key tak mało czasu sam na sam. Nagle usłyszał dźwięk swojego telefonu. Dostał sms'a:

 KEY: Hey Jonghyun. Bardzo jesteś zmęczony.?
JONGHYUN: Nie. Ale dlaczego pytasz?
KEY: Wiesz, mieliśmy tak mało czasu dzisiaj dla siebie. Pomyślałem, że może wpadniesz do mnie skoro moich rodziców nie ma w domu. 
JONGHYUN: Jasne. Też chciałbym się dzisiaj z Tobą spotkać. Tak na spokojnie. Zaraz u Ciebie będę. 

        Jonghyun założył na siebie co miał pod ręką. Nie zwracał uwagi na to co ubiera. Chciał się szybko zobaczyć z chłopakiem. Przecież dzisiaj w ogóle ze sobą nie porozmawiali. Trochę mu tego brakowało przez cały ten dzień.
        Kim poinformował swoją mamę, że wychodzi i szybko wybiegł z domu. Nie dał nawet czasu swojej mamie, by mogła go zapytać o to gdzie się wybiera. Przez miasto szedł strasznie szybko, by jak najmniej czasu zajęła mu droga do Key. Tak bardzo chciał go zobaczyć. W tym momencie uświadomił sobie jak bardzo kocha on chłopaka. Przecież nie rozmawiali ze sobą zaledwie dzień, a ten biegnie jak na szpilkach by się z nim zobaczyć. Tak strasznie się za nim stęsknił przez te kilkanaście godzin. 
       Wreszcie znalazł się pod domem Kim'a. Zadzwonił do drzwi i z niecierpliwością czekał aż w końcu ktoś mu je otworzy. Jest. Gdy tylko go zobaczył bez słowa przywitania, rzucił mu się na szyję. 
- Ej! No co Ty?- zapytał Key.
- Jak to co? Stęskniłem się.
-Tak szybko?- zaśmiał się blondynek.
-Szybko? Minęła chyba wieczność.- odpowiedział z ogromnym uśmiechem na ustach Jonghyun  i zaraz pociągnął za sobą chłopaka do mieszkania.